I kongres PZD

Antonio

Dlaczego 640 tysięcy a nie milion?. Ano dlatego że jest ok. 640tyś. działek bo członków jest ok miliona,Na siłę dawano partnerom członkostwo aby tym grać.
Kilkakrotnie dopominałem się dostępu do listy poparcia dla PZD z mojego ogrodu. Marne szansa tak samo jak otrzymanie informacji o finansach w związku ,nawet NIK miał problemy z przeprowadzeniem kontroli. Mafia!

Kazimierz

Cytat; "nawet NIK miał problemy z przeprowadzeniem kontroli. Mafia!". A jednak jakoś NIK w końcu dokonał konrtroli. Antonio, napisz jakie były jej efekty. I czy to określenie; "Mafia", jest też efektem kontroli NIK-u?.

admin1

Antoni listy poparcia to dane osobowe i nie wolno tego kontrolować osobom nie upoważnionym. Jeśli chodzi o finanse to każda osoba znając się na księgowości wyliczy ile ma RK i OZ-ty. Wszystko kontrolowane jest i przedstawiane i zatwierdzane przez szeroki aktyw, Do finansów ma dostęp wiele osób. publikowane jest to na każdym zjeżdzie w OZ-tach. Wydawana jest informacja dla wszystkich delegatów, sprawozdanie za cztery lata. Sprawozdanie finansowe i z działalności w postaci książki, mam cztery takie książeczki. O jakiej mafii mowa nie wiem. Pozdrawiam Antoni

kwiatek

Antonio

Antonio

Pan na ogródkach

Numer: 5/2009 (1360)
Eugeniusz Kondracki jest postacią praktycznie anonimową. A jednocześnie jedną z najpotężniejszych w Polsce. Od 28 lat szefuje liczącemu prawie milion członków Polskiemu Związkowi Działkowców. Organizacja ma 26 oddziałów, 110 etatowych pracowników, tysiące aktywistów, własne wydawnictwo i pismo "Działkowiec" o stutysięcznym nakładzie. Ale najważniejsze są grunty należące do PZD, zwykle położone w granicach miast i warte miliardy złotych.
Na początku lutego grupa posłów Prawa i Sprawiedliwości złoży w Sejmie projekt ustawy uwłaszczającej działkowców za niewielkie pieniądze – dowiedział się „Wprost". To drugie starcie tej partii z prezesem Kondrackim. W 2004 r. PiS przygotowało projekt zakładający likwidację PZD i przejęcie ogrodów przez ich użytkowników za kilkaset złotych. Projekt forsował prezes Jarosław Kaczyński, który oskarżał władze PZD o ściąganie haraczu od członków związku. Riposta Kondrackiego i związkowych działaczy była błyskawiczna.
REKLAMA

Postraszyli działkowców, że projekt PiS ułatwi samorządom likwidację ogródków, a tym samym wywłaszczy ich użytkowników.
Działkowcy uwierzyli prezesowi: pod protestem PZD podpisało się ponad 600 tys. osób, a projekt ustawy pod rządami SLD przepadł w Sejmie. W lipcu 2005 r. głosami rządzącego SLD uchwalono ustawę, która nie tylko utrzymała monopol na prowadzenie ogrodów działkowych przez PZD, ale także powiększyła przywileje związku. A w 2007 r. PZD był jednym z sygnatariuszy porozumień wyborczych z SLD.
Dziś wszystkie istniejące ogrody działkowe wraz z ich użytkownikami muszą de facto należeć do tej organizacji. A sami działkowcy muszą płacić na jej rzecz składki (średnio 65 zł rocznie), z których władze PZD nie chcą się rozliczać. To znaczy, że ponad 60 mln zł jest wydawane poza wszelką kontrolą. Część pieniędzy jest przeznaczana na związkowy fundusz oświatowy, a ten z kolei głównie na wykup przez zarządy wszystkich ogrodów działkowych tysięcy egzemplarzy wydawanego przez PZD miesięcznika „Działkowiec". Pieniądze trafiają więc z powrotem do kasy związku. W tym szaleństwie może być metoda, bo przecież ktoś zarabia na drukowaniu i przygotowywaniu pisma.
Prawo do gruntów pod ogródkami działkowymi jest obecnie przypisane PZD (w wypadku 67 proc. z nich PZD ma prawo wieczystego użytkowania). Gdyby gmina czy państwo zamierzały je zlikwidować, bo na przykład chciałyby na nich zbudować drogę, muszą uzyskać zgodę związku. Znaczna część użytkowników ogródków działkowych to emeryci, którzy chcieliby przekazać te działki dzieciom lub krewnym. Ale nawet gdy chcą je oddać najbliższym, muszą mieć na to zgodę PZD. Wszystko to sprawia, że działkowicze całkowicie zależą od władz PZD. I to mimo że ogrody powstawały i utrzymywały się z pieniędzy ich użytkowników. Tylko jednemu ze 190 ogrodów działkowych w Warszawie prezes załatwił z władzami stolicy prawo wieczystego użytkowania. Temu, na którym sam ma 300-metrową działkę (ogród nazywa się Sady Żoliborskie i leży na bardzo cennym gruncie).

Kazimierz

Antonio, podaj jakieś namiary. Datę, lub nr tygodnika Wprost, jakiś link. Po prostu, napisz jaśniej - o co chodzi. Taka wzmianka, jaką napisałeś, nic nie mówi.

Kazimierz

Antonio, minąłem się z drugim Twoim postem. To stare kotlety. Była już dyskusja na ten temat. Przegapiłeś okazję.

Antonio

Kazimierz fałszerstwa list poparcia Begerowej z Samoobrony to mały pikuś!
Dlaczego nie można sprawdzić czy np. mój podpis nie jest sfałszowany?

Antonio

O sile PZD świadczy to, że nawet Najwyższa Izba Kontroli nie chce go skontrolować, mimo licznych wniosków w tej sprawie (ostatnio od jednej z komisji sejmowych). Oficjalnie dlatego, że są wątpliwości, czy ma prawo prześwietlić organizację społeczną. Posłowie domagający się kontroli PZD zwracają uwagę, że związek wykorzystuje w swej działalności majątek publiczny (formalnymi właścicielami gruntów pod ogrodami działkowymi są samorządy albo państwo). Ale niewielu chce otwarcie mówić o związku – ze strachu. Pamiętają, co się stało z posłanką PO Lidią Staroń, gdy wiosną 2008 r. ogłosiła, że wraz z kilkoma parlamentarzystami pracuje nad własnym projektem ustawy uwłaszczającej działkowców. Władze platformy zawiesiły jej członkostwo w klubie parlamentarnym. Oficjalnie za to, że nie skonsultowała z nimi tego pomysłu.

PZDKROZRODIJA

Miejsce parkingowe w Warszawie pod blokiem w którym wykupisz mieszkanie tj ok. 20 m kw. kosztuje na dzień dzisiejszy w granicach od 30 do 50 tys zł. Miejsce parkingowe pod chmurką od 5 do 20 tys zł. i to nie mieści się w kosztach mieszkania. Piwnicy oczywiście nie otrzymujesz bo aktualnie coś takie nie istnieje. W Krakowie jest podobnie.
Gmina wykupując działki prowadzone regulaminowo zapłaci za nie bez względu na to gdzie sie one znajdują kilkaset złotych za m. kw. w formie rekompensaty dla działkowca.

Przypuśćmy że teraz każdy jest właścicielem działki którą nabył za kilkaset złotych co jest nieprawdą, bo uwłaszczenie wiązało by się z nakładem minimum 2 tys zł.
Teraz gmina chcąc cokolwiek wybudować na terenie działek zmuszona jest odkupić je.

Pytam??????????
Za ile??????????

Za te kilkaset złotych czy nawet 2 tys.

Nie!!!!!!!!!!!!!!
Za kilkaset lub kilka tysięcy za m. kw.

Oto o co walczy i dlaczego walczy "Antonio".

Antonio

kwiatek

kwiatek

KOREKTA